sobota, 22 października 2011

Granaty w Tatrach

Autorem artykułu jest Marcin Walczak



Na początku wspomnę, co zabrałem na dzisiejszą wyprawę. W moim małym plecaku wylądowały: 5 małych kajzerek, czekolada, 2 batony, litr wody w camelbacku, pół litra w butelce ;), kurtka, pałatka, rękawiczki bez palców, aparat, telefon (z wklepanym numerem TOPRu - 601100300), opatrunek i gaza jak również jakieś tam duperele...

Idę z nad Czarnego Stawu na szlak żółty prowadzący na Skrajny Granat. Pierwotnie droga wznosi się w górę po kamienistych płytach wśród kosodrzewiny. Wraz z wysokością widoki wywołują na mnie coraz mocniejsze wrażenie. Same Granaty prezentują się zacnie a i widok na Czarny Staw cud malina!

Wspinanie

W oddali widać załogi wspinające się po prostopadłych ścianach. Wchodzę w rejon skalny, trasa póki co nie daje mi się we znaki. Pojawiają się pierwsze łańcuchy. Pojawiają się więc pierwsze elementy wspinaczki. Ongiś pobudzały we mnie strach, teraz wytwarzają adrenalinę. Pierwsze dotknięcie skały, wstępny chwyt... Bezcenne... Muszę przyznać, ze mojej górskie buty z La Sportivy bardzo dobrze się sprawdzają w takim rejonie. Również rękawiczki rowerowe z Lidla za 9,99 zdają sprawdzian.

Prawie cały czas podtrzymuje swoje tempo, momentami wspinaczka robi się bardziej wymagająca, czasami trzeba polegać wyłącznie na łańcuchu. Jednakże jest to na prawdę frajda, o ile się takie rzeczy docenia.

Granaty

Jestem już pod Skrajnym Granatem, gdy nasłuchuję odgłosy szczekania. Troszkę mnie to dziwi, ale z innej strony na tatrzańskich szlakach nic człowieka nie powinno już zadziwić. Właściciele ów donośnego głosu okazał się znaleziony w górach kundel, a w zasadzie suczka. Musiała przyjść za ludźmi w góry, została znaleziona na Granatach. Z tej przyczyny uzyskała też mało żeńskie imię - Granat. Chłopak, który ją znalazł podobno w schronisku ustalił, że skoro suczka tak kocha spacerować po górach to ją weźmie. Jednakże to wszystko wieści z drugiej a nawet trzeciej ręki.

Granaty są masywem górskim w Tatrach Wysokich znajdującym się pomiędzy Doliną Gąsienicową a Buczynową Dolinką (w okolicach Doliny Roztoki). Pełne pasmo tworzy się z trzech wierzchołków: Zadniego Granatu (2240 n.p.m.), Pośredniego Granatu (2234 m n.p.m.) a także Skrajnego Granatu (2225 m n.p.m.). Wierzchołki porozdzielane są Przełączkami Sieczkowymi - Pośrednią i Skrajną (nazwa od nazwiska przewodnika tatrzańskiego Macieja Sieczki, zdobywcy wierzchołka). Ze Skrajnej Sieczkowej Przełączki w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego schodzi morderczy Żleb Drege\'a, który to pochłoną już wiele ofiar. Wszystko ze względu na swoją zdradliwość. Najpierw jest wystarczająco łagodny i szeroki, zaś w cząstce dolnej kończy się około 180-metrowym prostym kominem. Stanowi zasadzkę bez rozwiązania dla tatrzańskich turystów, którzy zgubili szlak i zeszli w ten żleb. Po kilku kilkumetrowych zsunięciach znajdą się nad owym kominem, jakiego już nie sposób pokonać bez zjazdu na linie, w górę zaś zwrot jest niemożliwy.

kwiatek

Przez Granaty przebiega szlak Orlej Perci. Dla mnie jest to pierwszy kawałek Orlej Perci jaki pokonuję. Na początku cały masyw przykrywały chmury. Dolina 5 Stawów była gruntownie nie wyraźna. Na Skrajnym Granacie zjadłem następną bułkę i przyglądam się najwyższemu z trzech czubków - Zadniemu Granatowi. Chwila odpoczynku, jeszcze raz patrzę na mapę i podążam w kierunku Pośredniego Granatu. Powoli wspinam się w kierunku drugiego szczytu. Powiem szczerze, że zapomniałem o szczelinie na Skrajnej Sieczkowej Przełączce. Nieco mnie ona zadziwiła. Przebycie jej w kierunku Zadniego Granatu stanowiło dla mnie rozległe wyzwanie. Odsłonił się strach i brak zdecydowania. W końcu jakoś poszło. Szczelinę można też obejść. Dalej już bez niespodzianek podbijam Pośredni Granat. Po drodze jak się okazuje mijam moich towarzyszy z pokoju w Murowańcu, których bardzo ochoczo pozdrawiam!

Schodzę na Pośrednią Przełączkę i dochodzę do wniosku, że dziś odpuszczam Zadni Granat i wybieram dróżkę do zielonego szlaku wiodącego do Zmarzłego Stawu. Na dziś koniec, tej pobieżnej przygody z Orlą Percią, trzeba odpocząć przed naczelnym przejściem. A sam zielony szlak jest bardzo spokojny. Nie potrzebne są łańcuchy, nie ma barier technicznych. Idąc tym szlakiem posiadam gratkę podziwiać dalszy odcinek Orlej Perci, który jest dużo bardziej wymagający niż dzisiejsza przygoda.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Orla Perć - najtrudniejszy znakowany szlak w Tatrach

Autorem artykułu jest Marcin Walczak



Orla Perć jest najtrudniejszym znakowanym szlakiem w Tatrach. Czas jej przebycia to 7-8 godzin. Trudności techniczne jakie można spotkać na szlaku bardzo często przewyższają umiejętności przeciętnych tatrzańskich turystów. Większą trudność stanowi jednak psychika i strach przed wysokością. Do Orlej Perci trzeba podejść z pokorą!

Wstaję o godzinie 5:00, posiadam kolosalną ochotę jeszcze pospać, jednakże wiem że nie dzisiaj. Prędko się ubieram i wstaję. Spoglądam przez okno i południowa strona jest silnie zachmurzona, nie leje zatem wiem, że zaryzykuję swoją dzisiejszą próbę. Zawsze będę mógł się wrócić jakby się pogoda załamała. Pośpieszna poranna toaleta, dopakowuje plecak i bez śniadania wyruszam na szlak. Śniadanie mam w planach nad Czarnym Stawem. Niebo od południowej stronicy wygląda bardzo optymistycznie. Słońce zaczyna rozświetlać wolno okolicę. Dla samych widoków i rzadkiej ciszy warto tak wcześnie wstać.

Poranek w Tatrach


Do Czarnego Stawu docieram bardzo prędko, jednakże tak na prawdę jeszcze się w 100% nie obudziłem. Nie jestem głodny, przekładam swoje śniadanie na Zawrat. Patrzę na gładką taflę stawu. Gdzieniegdzie kaczki budzą się ze snu. Bardzo mi się podoba ta cisza, po cichu marzy mi się ujrzenie z rana kozic. Nigdy nie miałem okazji ich doświadczać z bliższej odległości.

Kozica


Żwawo obchodzę Czarny Staw i zmierzam w stronę Zmarzłego Stawu. Jedno z moich marzeń dopełnia się w tym dniu. Jest jedna kozica! W odległości 2-3 metrów od trasy skubie coś zielonego przy skale. Podchodzę po cichu bliżej. Nie chcę jej spłoszyć. Robię fotki, w końcu mnie dostrzega, nasze spojrzenia spotykają się. Tak na prawdę chyba nikt z nas nie odczuwa strachu do momentu wydania niepokojącego odgłosu przez tego osobnika. Oznajmił czyj to jest grunt i kto tu jest tak na prawdę gościem. Lepiej sobie nie utrudniajmy, każdy z nas ma dzisiaj swoje zamiary.

Zawrat

Na Zawrat docieram o godzinie 7:40. Samo podejście było bardzo miłe, łańcuchy, które ongiś zapamiętałem jako kłopotliwe okazały się całkiem łatwe. A i słońce zaczęło się przekłuwać z za Granatów. Na przełęczy jest jeden Pan, który podchodził z Doliny 5 Stawów. Będzie poruszał się w stronę Koziej Przełęczy, dlatego jest sposobność, że pójdziemy razem. Ja w końcu wrzucam coś do mojego pustego żołądka, jednak nie jestem za bardzo głodny.

Widoki z Zawratu

W końcu ruszam w stronę Małego Koziego Wierchu. Najpierw po skałach bez asekuracji dochodzę do mojego obecnego towarzysza. Trzeba dobrze się rozglądać, ażeby nie zapodziać szlaku. Cały czas będzie on nas wiódł a to od kierunku Doliny Gąsienicowej, a to od kierunku Doliny Pięciu Stawów Polskich, a dla urozmaicenia centralną granią. Niestety mój towarzysz posiadał nieco nazbyt wolne tempo i zostaje mi samemu ruszyć dalej. Doceniam wczesną porę, która powoduje, że będę mógł sam na sam obcować z majestatem świata gór. Nie jest to może inteligentne, lecz zachwycające! Upragniony spokój na trasie gwarantuje wygodę, nikt mnie nie stopuje, ja też nikogo nie stopuję. Każdy mój krok, każdy chwyt, będę mógł bez trudu rozważyć, przemyśleć. Wyselekcjonować najdogodniejsze rozwiązanie. Przemyślenia te nie trwają długo, lecz dzięki płynnym decyzją czuję się pewniej i bezpieczniej.

Drabinka na Kozią Przełecz

Pojawiają się pierwsze łańcuchy. Mały Kozi Wierch zdobyty. Teraz narasta we mnie presja. Wyszukana presja, która urodziła się w mojej głowie. Czy już za tą skała będzie znana drabinka do Koziej Przełęczy? Zdominowało to moje myśli. Schodzę do Zmarzłej Przełęczy Wyżniej, w kierunku Gąsienicowej odchodzi tzw. Honoratka, czyli Żydowski Żleb. Przede mną Zmarłe Czuby i dośc niemiły, od północnej stronicy, trawers po bardzo małych półeczkach. Jest co prawda łańcuch, lecz trzeba zważać na każdy kładziony krok. Wstępuję na grań, odczuwam bliskość drabinki! Jednakże to jeszcze nie ona, to zejście do Zmarzłej Przełęczy po nieco śliskich płytach. Jeszcze trawers Zamarłej Turni i jestem sam na sam ze sławną drabiną. Popatrzałem w dół, wysokość robi wrażenie. Z drugiej jednak strony jest to nieskomplikowana drabina, a poruszanie się po drabinie nie należy do złożonych. Długo się nie zastanawiając, najpierw nieśmiało, przy pomocy łańcucha zszedłem na pierwsze szczeble drabiny. Każdy następny szczebel, to już potężniejsza pewność w poczynaniach i wędrówka jak po szablonowej drabinie. Naturalnie po chwili rodzi się następna myśl, jak z tej drabiny zejść na tą małą półeczkę. Jednak to kolejny problem, który był tylko i wyłącznie w mojej głowie. Zejście z drabiny jest sprawą psychiki, bo technicznie jest bardzo łatwe.

Nim pnę się w kierunku Kozich Czub musze przejść nieco niesympatyczny trawers po łańcuchach. Poruszanie się w poziomie było chyba najtrudniejszym szczegółem na Perci. Trawers przebyty, teraz pod górę na łańcuchach. Przebycie Kozich Czub zajęło wiele czasu, lecz i wrażenia znakomite. Trasa do Koziej Przełęczy Wyżniej to następna prosta ściana, którą trzeba przebyć na ubezpieczeniach w dół. Jest bardzo ciekawie, momentami trzeba się naszukać punktu na położenie nogi, to opuścić trochę centumetrów na łańcuchu. Adrenalina wzrasta! Jestem na przełęczy. Teraz nieskomplikowane, z zacnymi chwytami, przewyższenie na Kozi Wierch doprowadza mnie do błogiej zadyszki. Na Kozim Wierchu napotykam kolejnych tatrzańskich turystów, w końcu mogę się do kogoś odezwać. Spoglądam na zegarek - dochodzi 10.00. Na Kozim zjadam batona i wypoczywam zacne 15 minut, podziwiając piękne widoki na Dolinę Pięciu Stawów Polskich.

Orla Perć

Pozostawiam Kozi Wierch kierując się w kierunku jego południowych zboczy. Czarny szlak odbija Szerokim Żlebem w kierunku Doliny Pięciu Stawów Polskich. Przez 40 minut asystują mi widoki do Piątki. Aż do Buczynowej Strażnicy szlak jest prosty technicznie, bez sztucznych zabezpieczeń. Za Buczynową Strażnicą mieści się Przełączka nad Buczynową Dolinką i tu pojawiają się "schodki", a w zasadzie obniżenie do Żlebu Kulczyńskiego. Obniżenie jest o tyle niemiłe, że jest sypkie pod nogami i trzeba baczyć, żeby nie zrzucić kamieni albo nie dostać takim kamieniem. Z tej przyczyny również mniemam, że kask powinien się znajdować w wyposażeniu turystów na Orlej Perci. Następnie trasa Orlej odbija w prawo w stronę komina kierującego do szczerbiny Czarnego Mniszka. Zacna rzeźba skał gwarantuje odpowiednie chwyty i wspinanie na Mniszka jest daje dużo przyjemności. Odcinek ten jest zabezpieczony łańcuchami, jednakże przy dobrych warunkach, a takie dzisiaj dominują polegam na moich chwytach. Dochodzę do pasemka Czarny Ścian, następny mniej trudny odcinek, finalizowany osobliwym kominkiem.

Idę dalej, trasa z Zadniego Granatu wiedzie spokojnie, w pewnym momencie jest drobna ekspozycja i podejście po skałach na Pośrednią Sieczkową Przełączkę, dalej na Pośredni Granat szerszą drogą. Zejście z Pośredniego jest nieco trudniejsze, skały się usypują, trzeba wykorzystać dłonie i wyszukiwać pewnych miejsc na położenie nogi. Dochodzę do Skrajnej Sieczkowej Przełęczki w sąsiedztwie zdradzieckiego Żlebu Drége'a. Tutaj czeka na mnie po raz drugi w ciągu dwóch dni szczelina. Tym razem bez zastanawiania pokonuję szczelinę. Jak? To już moja niewielka tajemnica. Po chwili jestem już na Skrajnym Granacie. Pogoda nieco się zepsuła. Od Doliny Pięciu Stawów Polskich kłębią się coraz ciemniejsze chmury. Opady oczekiwane były na godzinę 16.00. Jest prawie 13.00. Pozostał ostatni odcinek....

Dolina 5 Stawów


Ze Skrajnego Granatu od razu schodzę po łańcuchach w dół w kierunku Buczynowej Dolinki. Patrzę w kierunku Krzyżnego i ślad wydaje się być powszechną górską dróżką, nic bardziej mylnego. Dalej łatwiejszym terenem ponownie prowadzę się na północną stronę grani. Po klamrach i łańcuchach schodzę na Granacką Przełęcz. Od tego momentu idę już z poznanymi wcześniej chłopakami. Trawersuję żlebem północne pochylenie Orlej Turniczki, po skalnych półkach zabezpieczonych łańcuchem. Dalej czeka na mnie kolejna drabinka, tym razem na Orlą Przełęczkę Niżną. Dalej stosunkowo nieskomplikowany odcinek po południowej stronicy Orlej Baszty i obniżenie pochyłym kominem asekurowanym łańcuchami na Pościel Jasińskiego. Z tego co pamiętam północne stoki Buczynowych Czub były następnym niebezpiecznym rejonem na Orlej Perci. Wszystko się sypało, zwłaszcza w momencie schodzenia było to nieco niebezpieczne, ponieważ noga się ślizgała, mocniejsza praca dłoni, szukanie pewnego terenu pod ustawienie nogi. W takich momentach się nie myśli o zmęczeniu, jednak, gdy grunt staje się łatwiejszy czuje się ile kosztuje to energii. Następny odcinek do Przełęczy Nowickiego jest łatwiejszy. Następnie czeka nas trawers Wielkiej Buczynowej Turni. Do przejścia jest kilka skalnych żeberek, a dalej zejście do Buczynowej Przełęczy asekurowane łańcuchami. Następnie odcinek po skałach żlebem w górę, trasa odbija w prawo kierując ze żlebu na skalne zbocze Małej Buczynowej Turni. To już ostatnie łańcuchy na Orlej. Dalej już droga jest prosta i wiedzie głównie kamienistą dróżką po południowej stronie kluczowej grani. Trawersujemy Małą Buczynową Turnie, na chwilę wracamy na grań i idziemy w dół poniżej Ptaka i Kopy pod Krzyżnem. O godzinie 15.00 dochodzimy na Krzyżne! Widoki z Przełęczy Krzyżne są jednymi z najpiękniejszych w całych Tatrach! Niestety ogromne zachmurzenie troszkę popsuło ten cały powab. Plan wykonany, Orla pokonana w całości. Wewnętrzne zadowolenie i spełnienie. Chwila spoczynku. Szybkie zdjęcie z moimi kompanami, których pozdrawiam serdecznie. Dzięki, że miał w Was wsparcie! Czas się pożegnać i rozejść w przeciwległych kierunkach.

Osobiste wrażenia i przemyślenia - Orla Perć

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Chorwacja i Perła Adriatyku - Dubrownik.

Autorem artykułu jest Piotr Olszowski



Chorwacja to niezwykle piękne i malownicze państwo leżące w południowej Europie nad morzem Adriatyckim. Graniczy z Węgrami, Słowenią, Serbią, Czarnogórą oraz Bośnią i Hercegowiną. W roku 1991 odłączając się od Jugosławii Chorwacja uzyskała niepodległość, od tego czasu w państwie zaczęła się bardzo prężnie rozwijać turystka.

Chorwacja posiada 5835 km linii brzegowej, z czego większość przypada na wyspy. Jest ich tam aż 1158 z czego zamieszkałych jest zaledwie 47. Bardzo różnorodne ukształtowanie terenu, wspaniałe czyste morze, piękne góry i bardzo zielone wyspy oraz fakt, że Chorwacja jest bardzo bezpiecznym krajem, przyciąga niezliczone rzesze turystów z całego świata. Bardzo dużo polaków również upodobało sobie ten kraj jako cel podróży.

Dubrownik, miasto położone najdalej na południe wysuniętego regionu Dalmacji jest uważane przez wielu za najpiękniejsze miasto świata. Nazywane jest „Perłą Adriatyku” i uznane jako zabytek światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Odwiedzają je nie tylko zwykli turyści, ale też członkowie rodzin królewskich, sławni aktorzy i politycy a także światowa śmietanka towarzyska. To tutaj przybywają żeglarze z całego świata podziwiać nie tylko kraj i krajobrazy, ale też swoje jakże ekskluzywne jachty. Nie każdy może sobie pozwilić na taki luksus jak jacht motorowy, tylko najbogatsi dostępują tego zaszczytu. Po przypłynięciu do portu zostaje tylko zwiedzić miasto, a jest co zwiedzać.

Miasto jest swego rodzaju kompleksem otoczonym murami. Mają one dwa kilometry długości i 25 metrów wysokości. W murach znajdują się 2 okrągłe wieże, 14 kwadratowych, 2 fortyfikacje w rogach oraz wielka forteca. W tym miejscu podczas wojny bałkańskiej toczyła się bitwa w obronie Dubrownika.

Zwiedzanie miasta odbywa się pieszo z racji tego, że wszystkie zabytki zlokalizowane są w obrębie Starego Miasta. Główna ulica starówki (Placa) ciągnie się od wieży zegarowej aż do portu. Jest ona najbardziej reprezentatywną arterią Dubrownika, na której cały dzień chodzą tłumy turystów i mieszkańców. Koniecznie trzeba zobaczyć Wielką fontannę Onufrego pochodzącą z 1438 roku. Naprzeciw fontanny znajduję się jedno nawowy kościół Zbawiciela który powstał w XVI wieku. Obok znajduję się znacznie bardziej okazała świątynia Franciszkanów, której budowa zaczęła się w 1317 roku. Dubrownik jest miastem wielu kultur w którym znajduję się kościołów i cerkiew oraz jedna z najstarszych synagoga pochodząca z XV wieku. Warto zobaczyć też Pałac Sponza który jest największym z dubrownickich zabytków, wzniesiony w 1522 roku. Budynek w historii spełniał różne funkcje. Mieściły się w nim: urząd celny, skarbiec, mennica, urząd miar, Akademia Dubrownicka, a nawet Muzeum Rewolucji Socjalistycznej. Obecnie jest tutaj Archiwum Republiki Dubrownickiej (Arhiva Dubrovacke Republike) ze starymi dokumentami dotyczącymi dziejów miasta. Zebrano tu również wyjątkową kolekcję manuskryptów z których niektóre z nich liczą sobie 1000 lat.

Zwiedzanie warto skończyć przechadzając się po murach miasta, z których wieczorem rozciąga się niezapomniany widok.

---

Zobacz koniecznie: ciekawe miejsca


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Bułgaria - pomysł na wakacje

Autorem artykułu jest Anna Rzetecka



Jest wiele miejsc na świecie, które są idealnym pomysłem na wakacje. Wszystko zależy od upodobań i oczekiwań wczasowiczów. Interesującym krajem jaki chcemy dziś zaprezentować jest Bułgaria.

Jest to kraj położony na Półwyspie Bałkańskim a od wschodu graniczący z Morzem Czarnym. Bułgaria oferuje malownicze krajobrazy, otwarte plaże, łagodne i bezpieczne morze oraz czyste górskie powietrze. Idealnym okresem do wypoczynku w tym kraju jest okres od początku maja do przełomu września i października, wtedy to panują tu doskonałe warunki do wypoczynku i turystyki.

Wakacje w Bułgarii wybiera coraz większa rzesza turystów, głównie z powodu niskich cen, które w sklepach oraz restauracjach są bardzo przystępne.

Tradycyjna kuchnia bułgarska jest ostra, z dużą ilością papryki, pieprzu, czosnku oraz ziół. Typowe dania jakie należy spróbować będąc w Bułgarii to : skara (mieszanka mięs z rusztu), piperka biurek (pieczona papryka z serowym farszem), gjuwecz (potrawka z mięsa duszonego z bakłażanami i ziemniakami). Obowiązkowym elementem są także pyszne wina. Ciepły klimat Bułgarii pozwala na uprawę owców, warzyw i ziół, które uprawiane tradycyjnymi metodami należą do najbardziej ekologicznych, naturalnych produktów.

Każdy region w Bułgarii posiada targi oraz stragany, gdzie świeże produkty sprzedawane są w bardzo niskich cenach.

W podróż do Bułgarii można wybrać się zarówno samochodem jak i samolotem. Wybierając samochód należy pamiętać o wykupieniu winiety, która potrzeba jest do poruszania się po bułgarskich drogach.

Popularne miejscowość, które stanowią cel turystów to: Złote Piaski,Słoneczny Brzeg, Rawda, Obzor, Kranevo, Sozopol.

---

Bułgaria wakacje


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dlaczego warto jechać do Grecji?

Autorem artykułu jest Anna Rzetecka



Grecja to kraj leżący w południowo-wschodniej Europie i graniczący z Albanią, Macedonią, Bułgarią oraz Turcją. Żaden turysta nie może pominąć jej w swoich wyprawach, gdyż kraj ten uchodzi za idealny do spędzania słonecznych wakacji.

W ciągu roku jest tu przeciętnie 300 słonecznych dni.

Klimat Grecji jest typowo śródziemnomorski, dlatego najlepiej jest odwiedzić ten kraj wiosną, aby uchronić się przed upalnym słońcem i temperaturami dochodzącymi do 38-40 ºC.

Grecję otaczają wody Morza Śródziemnego, Egejskiego oraz Jońskiego, dodatkowo w skład Grecji wchodzą liczne malownicze wyspy jak Korfu, Kreta, Rodos czy Kos, trudno się więc dziwić iż Grecję corocznie odwiedza kilkanaście milionów turystów.

Grecja ma bardzo bogatą historię i w związku z tym dysponuje wieloma zabytkami, które spotkać można na każdym kroku, jak w stolicy Grecji w Atenach, które w całości godne są uwagi.

Kraj słońca, bogów i oliwek to idealne miejsce dla osób lubiących aktywny wypoczynek, dla nich organizatorzy przygotowują bardzo wiele wycieczek fakultatywnych jak np. rejsy po morzu śródziemnym.

W Grecji znajdziemy również wiele klimatycznych knajpek, w których skosztujemy wyśmienitych potraw, a wśród nich: owoców morza, ryb, soczystych cytrusów i aromatycznych sałatek. Trzeba oczywiście wspomnieć iż fundamentem kuchni greckiej jest oliwa z oliwek, a nieodzownym dodatkiem greckiej kuchni miejscowe wino.

Będąc w Grecji warto zwiedzić takie miejsca jak: Akropol, Partenon, Erechtejon, Delfy, Meteory.

Grecja to idealny kraj na urlop zarówno dla rodzin z dziećmi, jak i dla zakochanych par oraz starszych osób.
Każdy znajdzie tu sposób wypoczynku idealny dla siebie.

---

rejsy po morzu śródziemnym


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Woliński Park Narodowy

Autorem artykułu jest Agnieszka H.



Woliński Park Narodowy położony jest w województwie zachodniopomorskim w środkowo-zachodniej części wyspy Wolin, pomiędzy Bałtykiem i Zalewem Szczecińskim.

Powierzchnia parku wynosi 10 937 ha. Poza częścią największej polskiej wyspy –Wolin obejmuje też fragment wstecznej delty Świny oraz pas przybrzeżnych wód morskich o szerokości 1 mili.

Do szczególnych walorów krajobrazowych należy fragment północnego brzegu wyspy Wolin, który tworzy najwyższy w kraju klif. Również Brzeg wyspy wznoszący się nad Zatoką Szczecińską ma również charakter klifowy, jest to jedyny polski klif południowej wystawie.wolinski_3

Ponad 75% powierzchni Parku pokrywają lasy z kompleksami starodrzewów bukowych. Jest to jedyne miejsce w Polsce z nadmorską buczyną storczykową.

Do cennych przyrodniczo zaliczane są również zespoły roślinności wydmowej, łąki tworzone przez gatunki słonolubne, ciepłolubne murawy oraz gęste szuwary. Najcenniejszymi gatunkami roślin jakie można spotkać w Parku są: ciepłolubna pajęcznica liliowata, słonolubny mikołajek nadmorski, przepiękny arcydzięgiel litwor nadbrzeżny, a przede wszystkim największa polska paproć - długosz królewski i kilkanaście gatunków storczyków.

Fauna reprezentowana jest przez grupę 70 ryb morskich i słodkowodnych, 30 gatunków ssaków oraz ponad 230 gatunków ptaków, wśród których wyróżnić można m.in. ostrygojada, bataliona, ohara, bielika, puchacza czy bielika. Wody skrywają morświny i foki szare.

Warta odwiedzenia jest także, położona 2 kilometry od Międzyzdrojów, w środku lasu, Zagroda Pokazowa Żubrów utworzona w 1976r. (wstęp płatny- bilet ulgowy 3zł, bilet normalny 5zł). Przebywa w niej od 6 do 12 osobników. Obejrzeć tam można również zagrodę z sarnami i dzikami, a także woliery z ptakami drapieżnymi (bielikami i puchaczami). Są to osobniki chore, które bez pomocy człowie­ka nie poradziłyby sobie na wolności.

wolinski

Na obszarze Parku można natknąć się na ślady dawnego osadnictwa oraz forty­fikacje z czasów ostatniej wojny. Jedna z ciekawszych budowli jest latarnia morska „Kikut", wzniesiona jeszcze przed II wojną światową.

Dla turystów przygotowano ok. 50 km szlaków i ścieżek dydaktycznych. Najpopularniejsze z nich pro­wadzą do Zagrody Pokazowej Żubrów oraz na wspa­niale punkty widokowe, takie jak wzgórze Gosań i Kawczą Górę i do Jeziora Turkusowego, w dawnej kopalni kredy pod Wapnicą.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Park Narodowy Ujście Warty

Autorem artykułu jest Agnieszka H.



Park Narodowy Ujście Warty jest jednym z czterech (obok Biebrzańskiego, Słowińskiego i Narwańskiego) parków, w których nie przeważają lasy.

ujscie_warty_mapaZostał powołany, w celu ochrony unikatowych podmokłych terenów, rozległych pastwisk i łąk, które stanowiąc jedną z najważniejszych ostoi ptaków wodnych i błotnych jakie znajdują się w Polsce.Wyjątkowych faktem, jest to, że Park stworzony został, by zadbać, ratować tereny, które człowiek bardzo przekształcił i nie mają one nic wspólnego z naturalnym krajobrazem.

Obejmuje on bowiem rozlewiska Warty znajdujące się w pobliżu jej ujścia od Odry oraz dolny bieg rzeki Postomii, zmeliorowane jeszcze w XVIII w. Wcześniej Warta uchodziła do Odry wieloma ramionami (deltą). Melioracja poskutkowała wyprostowaniem głównego nurtu rzeki i skierowaniem go nowym kanałem. Wykarczowano lasy, a bagienne nieużytki zostały zamienione w łąki i pastwiska, usypano również wały prze­ciwpowodziowe. Wówczas południowa część doli­ny zaczęła pełnić również rolę zbior­nika retencyjne­go (Kostrzyński Zbiornik Retencyj­ny), który zalewają wody Warty i Odry.

Według ornitologów występuje tu 260 gatun­ków ptaków, z cze­go aż 170 odbywa na terenie parku swoje lęgi, a poza sezonem lęgowym (w miesiącach let­nich) wiele gatun­ków wodnych, takich jak: łabędzie nieme, gęsi gęgawy, kaczki, tyski i żurawie pie­rzy się na tym terenie. Żurawie przez kilka tygodni są pozbawio­ne wszystkich lotek i na czas niezdolności do lotu muszą mieć bezpieczne schronienie. W czasie jesiennych wę­drówek zatrzymują się tu arktyczne gęsi, w stadach, które liczą ok. 80 tys. osobników, a czasem ich liczba dochodzi nawet do 200 tys.

ujscie_warty

Park, to również waż­ne zimowisko dla ptaków, np. łabędzi krzykliwych i niemych, gęsi, kaczek i bielików. Ostatnimi laty na skutek zmniejszenia się pogłowia bydła w okolicy, część pastwisk zaczęła zarastać. By zapobiec zmniejszaniu się liczba ptaków przebywa­jących na terenie parku, trzeba powstrzy­mać ten naturalny proces przez wykaszanie zarastających łąk. Rosnące tu rośliny, przystosowane są do długotrwa­łych zalewów, które trwają przez kilka miesięcy w roku. W miejscach rzadziej zalewanych wystę­pują łąki, zarośla i podmokle lasy, czyli tęgi.

Przyrodnicze, krajobrazowe i kulturowe walory Parku Narodowego Ujście Warty sprawiają, że jest to doskonałe miejsce do uprawiania różnych form ekoturystyki. Jest to miejsce szczególnie chętnie odwiedzane przez obserwatorów ptaków i innych miłośników przyrody. Natężenie ruchu turystycznego na tym terenie jest stosunkowo niewielkie, dlatego też przyciąga on również amatorów rozległych przestrzeni, ciszy i spokoju.

---

Agnes H.

-------Więcej o polskich Parkach Narodowych (i nie tylko) na http://turystykaiwypoczynek-agnes.blogspot.com/. Niedługo kolejne artykuły.------


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl